Podstawą integracji, o ile nie patrzeć na Unię, jako wytwór chwilowy, który wyląduje na śmietniku historii, powinno być budowanie tożsamości europejskiej, szczególnie u przyszłych pokoleń. To jest do zrobienia już teraz. Jednym z pierwszych kroków może być wdrożenie przedmiotu o historii i funkcjonowaniu Unii, realizowanego z jednolitej podstawy programowej, niezależnej od wszelkich -izmów. Po ustaleniu przez unijną radę ekspercką, powinien on przedstawiać historię/Unię poprzez pryzmat podobieństw i kompromisów, a nie dzielących różnic. To zapewni, nawet nieświadomie, zakodowanie pewnych „memów” w umysłach naszych potomków… Dodając kolejne godziny historii lokalnej (polskiej, niemieckiej, francuskiej czy innej) raczej nie osiągniemy porozumienia. Wiemy, że ustalenie wspólnego programu jest trudne, ale Unia już tak wiele osiągnęła, ba mówi się, że to głównie dzięki – „soft power” – sztuce rozmowy i kompromisów…

[Więcej m.in – kafel edukacja]